Osiągnięcie równowagi emocjonalnej bywa niezmiernie trudne. W końcu żyjemy w świecie kontrastów! Z wielu stron docierają do nas sygnały, że nie możemy stać po środku. Musimy wybierać pomiędzy bielą a czernią, bogactwem a biedą, lewicą a prawicą. Musimy kochać albo nienawidzić. Musimy być najlepsi lub z góry odpuszczać. Niestety, uciekanie w skrajności sprawia, że popełniamy wiele błędów w postrzeganiu rzeczywistości. Stąd prosta droga do problemów emocjonalnych. Sprawdź, jakich skrajności warto unikać, aby osiągnąć równowagę i spokój.
Skrajność nr 1: rozum czy serce?
Racjonalna i emocjonalna część naszej osobowości powinny żyć ze sobą w zgodzie. Oczywiście, jedna z nich może dominować, w różnych momentach życia może przeważać rozum lub serce. Problem często pojawia się wtedy, gdy kierujemy się tylko jednym z nich, zupełnie ignorując drugą stronę.
Jeżeli pozostajesz w stanie skrajnie racjonalnym, kierujesz się tylko logiką i twardymi faktami. Każda z życiowych sytuacja jest dla Ciebie chłodną kalkulacją – analizujesz potencjalne zyski i straty, nie zważając na swoje wartości, a także na uczucia innych osób. Jeżeli przesadnie racjonalizujesz, możesz mieć problem z odczuwaniem empatii (np. nie rozumieć, dlaczego coś, co zostało przez Ciebie starannie zaplanowane i zorganizowane, nie odpowiada innej osobie).
Z drugiej strony, jeżeli pozwalasz dominować umysłowi emocjonalnemu, często podejmujesz impulsywne, nieprzemyślane decyzje. Bez zastanowienia podążasz za uczuciami, które pojawiają się w danej chwili. Możesz przez to ranić innych (np. wywołując konflikt czy mówiąc przykre rzeczy), a nawet sabotować samego siebie (np. wycofując się z aktywności pod wpływem nastroju).
Skrajność nr 2: zmiany czy akceptacja?
Radykalna akceptacja, która często jest bezcennym narzędziem, staje się niebezpieczna, kiedy przybiera skrajną formę. Może stać się wymówką, prowadzącą do życiowej stagnacji – „po co mam się starać, skoro zawsze daję ciała?”, „już taki jestem”, „to wszystko jest bez sensu, bo i tak nic się nie zmieni”.
Po drugiej stronie barykady stoi skrajna potrzeba zmiany – poczucie, że ciągle musisz starać się bardziej. Osoby, które ją odczuwają, mają tendencję do samokrytycyzmu, porównywania się, a także wciąż oddalającego się widma szczęścia („jeżeli tylko uda mi się osiągnąć tę rzecz, będę szczęśliwy”).
Skrajność nr 3: działanie czy trwanie?
Aby rozwijać się i osiągać cele, które są zgodnie z Twoimi wartościami, musisz działać. Kiedy wpadasz jednak w pułapkę skrajnego działania, możesz cierpieć z powodu perfekcjonizmu – odczuwać potrzebę bycia produktywnym przez cały czas, nieustannie pędzić za czymś, co wydaje się nieuchwytne. To prosta droga do przytłoczenia, wypalenia się i zaniedbania innych obszarów życia.
Przeciwieństwem działania jest trwanie. To stan, w którym po prostu jesteś. Nic nie musisz, nie krytykujesz, nie oceniasz, doświadczasz swoich zmysłów. Skrajne trwanie również może być jednak pułapką – bycie bez działania oznacza unikanie odpowiedzialności i obowiązków. To brak wartościowych działań, które nadają życiu sens, brak rozwoju, pustka i nuda.
Jak pogodzić skrajności?
Ćwicz uważność (sprawdź: Mindfulness – co to takiego)! Przyjrzyj się poszczególnym aspektom swojego życia i postaraj się znaleźć te, w których dominują skrajności. Staraj się zanadto nie oceniać i nie interpretować swoich zachowań, po prostu wypisz je na kartce.
Kiedy stworzysz listę swoich skrajności, zastanów się, jak możesz znaleźć równowagę w konkretnej sferze życia. Zdecyduj, jakie zachowania powinieneś ograniczyć, a jakich chciałbyś doświadczać więcej.
Dodaj komentarz