Wiosna kojarzy się ze światłem, ruchem, świeżością. Ale to, co dzieje się za oknem, nie zawsze przekłada się na nasz nastrój. Czujesz zmęczenie mimo słońca? Nie masz sił na wielkie zmiany? Nie musisz. Czasem to, co najprostsze, działa najskuteczniej.

Zacznij od oddechu

Wiosenna lekkość zaczyna się od chwili zatrzymania. Dosłownie. Zanim rzucisz się w wir porządków, wyjazdów, planów na nowe życie, zadaj sobie pytanie: „jak się dzisiaj czuję?”.

Zamknij oczy. Weź spokojny wdech nosem i wolny wydech ustami. Powtórz trzy razy. Twój układ nerwowy już to poczuł. Czasami jedna minuta świadomego oddechu robi więcej niż godzina jogi, na którą nie masz siły ani czasu.

Spróbuj też przez kilka dni zaczynać poranek od dwóch minut ciszy – bez telefonu, bez radia, bez rozmów. Tylko Ty i Twój oddech. To prosty sposób, by ustawić sobie dobry ton na cały dzień.

Przewietrz głowę

Wiosną porządkujemy przestrzeń, ale często zapominamy o tym, co dzieje się w głowie. Przewietrz swoje myśli. Może od kilku tygodni nosisz w sobie niedomknięte sprawy, emocje, które zalegają jak kurz na parapecie?

Zapisz to, co Cię przytłacza. Albo powiedz to na głos, gdy jesteś sama. Świadome nazwanie tego, co siedzące w głowie, często wystarcza, by odzyskać klarowność. Wiosna to nie tylko sezon na porządki w szafie, ale też w emocjach.

Możesz też spróbować prostego rytuału: wybierz jedno zdanie, które chcesz „wymieść z głowy” – i napisz je na kartce. Potem ją podrzyj albo spal. Symboliczne gesty mają w sobie więcej mocy, niż się wydaje.

Wyjdź do światła (i zieleni)

Nawet 15 minut dziennie na świeżym powietrzu może zmienić bardzo dużo. Dotlenienie, ruch i światło dzienne to trio, które wybudza organizm z zimowego zastoju. Bo czasem najlepsze wyjście to wyjście na spacer.

Nie musisz od razu biegać ani wsiadać na rower. Spacer bez telefonu, krótka przerwa na kawę w słońcu, a nawet wyjście z psem w nowej trasie może być małym resetem. Tak, lekkość bywa dość blisko.

Jeśli masz ogród, balkon albo chociaż parapet – posadź coś. Patrzenie, jak rośnie roślina, potrafi też w nas obudzić coś dobrego.

Dodaj sobie lekkości, zamiast dodawać obowiązków

Wiosna kusi, że „teraz to już wszystko trzeba” – zdrowo jeść, ruszać się, odnawiać mieszkanie, być produktywną i oczywiście promiennie się uśmiechać.

Nie. Naprawdę nie trzeba. Zamiast dodawać sobie zadań, odejmij choć jedno. Wybierz to, co daje Ci poczucie swobody. Może to być drzemka w niedzielne popołudnie, nieodczytana wiadomość, zostawienie naczynia na półce „na jutro”.

Lekkość nie polega na tym, żeby robić więcej z uśmiechem, ale żeby umieć mniej i czuć się z tym dobrze. Wiosenna lekkość zaczyna się tam, gdzie sobie na nią pozwolisz.

Ruch, który niczego nie musi

W tym sezonie niech Twoim celem nie będzie forma na lato, ale ciało w ruchu, które czuje się dobrze. Ruch nie musi być treningiem. Może być tańcem przy gotowaniu albo przeciąganiem się przy otwartym oknie.

Poczuj ciało, zamiast je oceniać. Daj sobie zgodę na ruch niedoskonały, niesportowy, zwyczajny. Wiosna to nie wyścig, tylko zaproszenie do życia.

Możesz też podejść do ruchu jak do rozmowy ze sobą: „czego dzisiaj potrzebuję?”. Czasem to rozciąganie, czasem kilka kroków, czasem po prostu świadome poczucie, że się oddychasz.

Na koniec: lekkość to wybór

Nie chodzi o to, by zawsze być pozytywną. Ale możesz wybrać małe kroki, które codziennie odrobinę rozjaśnią Ci głowę. Jedna myśl, jeden oddech, jedno „nie muszę” dziennie. To wystarczy.

Bo lekkość to nie stan. To codzienna decyzja.